MAKS KAŚNIKOWSKI:
– Oczywiście jestem bardzo zadowolony z tego, że awansowałem do finału, ale też na pewno jest w tym trochę smutku, ponieważ Kamil nie mógł dokończyć tego spotkania na własnych warunkach. Miał jakieś problemy zdrowotne, uraz nadgarstka, więc szkoda, że tego meczu nie mogliśmy rozegrać obaj na 100 procent. Cieszę się jednak, że to ja przechodzę do tego finału i mam nadzieję, że jutro też będzie dobre spotkanie z Camilo Ugo Carabellim.
KAMIL MAJCHRZAK:
– Problemy miałem od samego początku, w pewnym momencie tabletki przeciwbólowe przestały działać i nie mogłem większej dawki wziąć. Wielkie brawa dla Maksa, że był w stanie odwrócić losy meczu i utrzymać trzeciego seta, pomimo kilku szans, które sobie wytworzyłem. Problemy z nadgarstkiem miałem od kilku tygodni, ale wraz z liczbą meczów to coraz bardziej narastało. Nie skreczowałbym jednak tego meczu z szacunku do Maksa, ani z szacunku do mojej pracy, którą włożyłem, by znaleźć się w tym półfinale. Wierzyłem do końca, że mogę wygrać to spotkanie plus graliśmy w Polsce, więc chyba musiałoby mi urwać rękę, żeby poddać spotkanie. Dałem z siebie wszystko w każdym punkcie, gratuluję Maksowi dobrej gry, zimnej głowy i będę trzymać za niego kciuki w finale.
Foto: Karolina Kiraga-Rychter