Za nami finał turnieju singlowego Enea Poznań Open 2025. Filip Misolic z Austrii bez większych problemów pokonał Dalibora Svrcinę z Czech 6:2, 6:0. Spotkanie trwało zaledwie 75 minut. Misolic został trzecim Austriakiem, który triumfował w Lasku Golęcińskim. Za zwycięstwo otrzymał 100 punktów do rankingu ATP oraz nagrodę finansową w wysokości 20 630 euro.
Filip Misolic i Dalibor Svrcina byli przed turniejem jednymi z głównych kandydatów do tytułu Enea Poznań Open 2025. Austriak i Czech przeszli drogę do finału bez straty seta. Misolic pokonał Maksa Kaśnikowskiego (obrońcę tytułu) 6:3, 6:0, Zdenka Kolara 6:2, 6:2, Jurija Rodionowa (turniejową siódemkę) 6:3, 6:2 oraz Cristiana Garina (numer 1) 6:3, 6:4. Spędził na korcie łącznie 5 godzin i 19 minut. Z kolei Svrcina musiał namęczyć się nieco bardziej. Czech pokonał Henri’ego Squire 6:4, 7:6 (8-6), Matteo Martineau 6:4, 6:3, Hynka Bartona 7:5, 6:3 oraz Thiago Agustina Tirante (turniejowa dwójka) 6:3, 6:4. Czas spędzony na korcie był nieco dłuższy, bo wyniósł 6 godzin i 36 minut.
Svrcina i Misolic grali w przeszłości ze sobą dwukrotnie. Raz górą był Czech, a raz Austriak. Tak więc w wielkim finale doszło do wyrównania rachunków między tenisistami. Wszystko działo się na oczach kompletu publiczności, który do ostatniego miejsca wypełnił trybuny kortu centralnego Parku Tenisowego Olimpia.
Pierwsze piłki spotkania zwiastowały, że możemy oglądać niezwykle długie i wyrównane widowisko. Misolic miał jednak już w trzecim gemie aż trzy szanse na przełamanie. Svrcina udowodnił, że jest bardzo dobry w defensywie i potrafi bronić niebywałe uderzenia. Jego największym problemem jest jednak serwis, który nie należy do szybkich. Potwierdziło się to w szóstym gemie, kiedy 23-latek z Grazu wykorzystał szanse, aby go przełamać. W ósmym gemie zrobił to po raz kolejny i po 40 minutach mógł cieszyć się z zapisania pierwszego seta na swoim koncie.
Druga partia to był mecz do jednej bramki. Kluczowy był pierwszy gem. Czech miał dwa break pointy, aby przełamać rywala. Gdyby to uczynił, to być może spotkanie wyglądałoby zupełnie inaczej. Misolic pokazał, że ma nerwy ze stali, ponieważ ostatecznie obronił swój serwis i rozpoczął pewny marsz po zwycięstwo. Każdy kolejny gem padał już łupem Austriaka o chorwackich korzeniach, a po godzinie i 15 minutach cieszył się ze zwycięstwa w stolicy Wielkopolski.
– Bardzo się cieszę, że wygrałem w Poznaniu. Zagrałem naprawdę dobrze. Dalibor prawdopodobnie nie miał dzisiaj swojego najlepszego dnia. Najważniejsze było, żebym był skupiony na każdej kolejnej akcji i to się udało – mówił tuż po meczu szczęśliwy Austriak. Dla 23-latka to drugi tytuł challengerowy w tym roku. Kilka tygodni temu triumfował w Pradze. Teraz udaje się na korty trawiaste. – Z Poznania jadę do Londynu. W przyszłym tygodniu rozpoczyna się Wimbledon i mam nadzieję, że osiągnę tam dobry wynik – przyznał.
Filip Misolic pierwszy raz przyjechał do Poznania i zanotował wymarzony debiut. Sięgnął po zwycięstwo, które dało mu 100 punktów do rankingu ATP, a jego konto zostało wzbogacone o ponad 20 tysięcy euro. Warto podkreślić, że Misolic jest trzecim reprezentantem Austrii, który wygrał poznańskiego challengera w grze pojedynczej. W 2013 roku triumfował Andreas Haider-Maurer, a w 1994 Horst Skoff.
Maciej Brzeziński
fot. Paweł Rychter