Po kilku latach kibice doczekali się finału singla Enea Poznań Open z udziałem polskiego zawodnika. W pojedynku rodaków w półfinale górą okazał się Maks Kaśnikowski, który w sobotę o 14, zagra z Argentyńczykiem Camillo Ugo Carabellim, rozstawionym z numerem 2. Tego samego dnia obejrzymy także finał gry podwójnej.
Maks Kaśnikowski przystępował do turnieju jako zawodnik spoza grona rozstawionych. Ostatnie tygodnie potwierdzały jednak, że forma Polaka rośnie i może być „czarnym koniem” imprezy.
Już jego pierwszy mecz, z najwyżej rozstawionym Hiszpanem Albertem Ramosem-Vinolasem potwierdził, że jest w dyspozycji pozwalającej nawiązać skuteczną walkę z każdym zawodnikiem w tym turnieju. Imponował zarówno pod względem wydolności, repertuaru zagrań, ale także wytrzymałości psychicznej w kluczowych momentach, która jest istotna przy decydujących meczach w turnieju.
Po pokonaniu Hiszpana, 20-latek z Warszawy również w dwóch setach ograł Włocha Giovanniego Fonnio oraz Czecha Dalibora Svrcinę. Najtrudniejsza przeprawa, zgodnie z oczekiwaniami, czekała na niego w półfinale, gdzie po trzech setach pokonał będącego również w świetnej formie Kamila Majchrzaka. Wielu kibiców, jak także sam Wojciech Fibak, mogło uważać, że to przedwczesny finał i szkoda, że nie mogli na siebie trafić dopiero w decydującym boju.
Kaśnikowski stanie przed szansą na trzeci triumf Polaka w turnieju Enea Poznań Open. Jego poprzednicy, Jerzy Janowicz i Hubert Hurkacz, po triumfie w stolicy Wielkopolski wchodzili na najwyższy światowy poziom i mocno liczymy, że tenisista z Warszawy również podąży tą drogą. Warto przy tym przytoczyć jedną ciekawostkę – Janowicz triumfował w 2012 roku, Hurkacz w 2018, dlatego rok 2024 sprzyja kolejnej wiktorii Polaka.
Nie będzie to jednak łatwe zadanie, gdyż jego rywalem będzie klasyfikowany blisko pierwszej setki rankingu ATP Argentyńczyk Camilo Ugo Carabelli, który jest rozstawiony z numerem 2. Dla niego z kolei zdecydowanie najtrudniejszym spotkaniem był ćwierćfinał, kiedy to po wyrównanej i długiej walce pokonał Portugalczyka Gastao Eliasa. W półfinale z kolei okazał się lepszy od swojego rodaka i wielokrotnego partnera deblowego, Genaro Alberto Olivierego.
Co ciekawe, nie będzie to pierwsze starcie Polaka i Argentyńczyka, a już trzecie. Oba dotychczasowe miały miejsce na polskiej ziemi, w tym jedno z nich 2 lata temu na golęcińskich kortach. – Jest to świetny zawodnik, plasuje się w okolicach 100. miejsca w rankingu ATP, więc jest to wysoki kaliber. Mam nadzieję, że to będzie świetny mecz i jutro zapraszam wszystkich kibiców do Parku Tenisowego Olimpia – powiedział po meczu półfinałowym Polak.
Tego samego dnia odbędzie się także finał gry podwójnej, tym razem bez udziału Polaka. Zagrają w nim Brazylijczycy Orlando Luz i Marcelo Zormann, z Niemcami Jakobem Schaitterem i Markiem Wallnerem, którzy grają jako turniejowa czwórka. To spotkanie rozegrane zostanie po zakończeniu meczu singlistów.
Autor: Wojciech Dolata
Foto: Paweł Rychter