Trzydzieści lat to szmat czasu, a już tyle czasu minęło w zeszłym roku, odkąd pierwsi tenisiści z całego świata zjechali do Lasku Golęcińskiego, by uczestniczyć w międzynarodowym turnieju męskiego tenisa. Wiele od tego momentu się zmieniało, w tym przede wszystkim nazwa czy logotyp, jednak niezmienna pozostaje pasja tworzących tę imprezę ludzi i niepowtarzalny klimat dla tenisa, który w tym miejscu powstał.
W 1992 roku otwarty został w Polsce pierwszy sklep sieci McDonald’s, zaś dopiero rok później pieniądze zbierać zaczęła Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy – tylko te fakty mogą nam doskonale zobrazować, jak dużo czasu minęło od inauguracji poznańskich zmagań tenisowych. Wiele też zmieniło się w tym czasie w świecie tenisa. Musiało jeszcze minąć kilka lat, by na kortach zaczęli dominować Roger Federer, Rafael Nadal oraz Novak Djoković. Wtedy to, na początku lat 90. z kolei brylowali tacy zawodnicy, jak Jim Courier, Stefan Edberg czy Andre Agassi, którzy wygrywali turnieje Wielkiego Szlema. Żaden z nich w Poznaniu się nie pojawił, ale miejscowi fani tenisa mogli podziwiać grę wielu innych uznanych później tenisistów, łącznie z zawodnikami stojącymi na czele światowego zestawienia.
Pierwsza edycja turnieju noszącego wówczas nazwę Polish Open została zwieńczona bratobójczym pojedynkiem Czechów – Slava Dosedel pokonał wówczas Daniela Vacka. W późniejszych latach turniejowy puchar wznosić mogli również tenisiści, których losy potoczyły się znacznie lepiej – warto tutaj wymienić chociażby Belga Davida Goffina czy Hiszpana Pablo Carreno Bustę, którzy docierali do najlepszej dziesiątki światowego zestawienia tenisistów.
Także najlepsi w ostatnich latach Polacy swoje pierwsze triumfy w zawodach rangi Challenger święcili w Poznań Open – tak było zarówno w przypadku Jerzego Janowicza w 2012 roku, jak i Huberta Hurkacza w 2018 roku. Kariery obu z nich znacznie przyspieszyły po sukcesie w Lasku Golęcińskim, co było wielkim powodem do radości gromadzącej się licznie na trybunach publiczności. Oprócz wschodzących gwiazd warto także wspomnieć o bardzo utytułowanym Hiszpanie Tommy Robredo, który przyjechał do stolicy Wielkopolski już pod koniec swojej bogatej kariery. W 2019 roku okazał się najlepszy w turniejowych zmaganiach, pokonując w decydującym meczu pogromcę Hurkacza – Niemca Rudolfa Mollekera.
Przez Poznań Open przewinęło się również wielu innych znanych zawodników, którym nie poszło tutaj najlepiej, jednak odnieśli w swoich karierach wiele sukcesów. Pierwszym chronologicznie takim przykładem jest Jewgienij Kafielnikow, którzy do stolicy Wielkopolski przyjechał w 1993 roku jeszcze jako nastolatek i nie poradził sobie, odpadając już w pierwszej rundzie. Znacznie lepiej wiodło mu się w kolejnych latach, gdy potrafił zwyciężyć w Australian Open i stanąć na czele rankingu ATP.
Kolejnym z najlepszych tenisistów świata, który zawitał kiedyś do Poznania, był Marat Safin. Było to w 1997 roku, trzy lata przed rozpoczęciem jego świetnej serii. Na Golęcinie dotarł tylko do drugiej rundy, zaś w 2000 roku w Australii, a także pięć lat później w Nowym Jorku nie miał sobie równych. Jego kariera byłaby zapewne jeszcze bardziej spektakularna, gdyby nie liczne kontuzje, z którymi musiał się zmagać. Jeszcze szybciej na tenisowym szczycie znalazł się Hiszpan Juan Carlos Ferrero, który w 1999 roku odpadał w drugiej rundzie Poznań Open, a już rok później był w półfinale Rolanda Garrosa. Był to zresztą jego ulubiony turniej, w którym przez cztery lata z rzędu meldował się co najmniej w półfinale.
W nieco innym momencie kariery przyjechali w 2009 roku do Poznania Gaston Gaudio oraz Nicholas Massu. Argentyńczyk pięć lat wcześniej wygrał French Open, zaś Chilijczyk w tym samym roku zdobył podwójne mistrzostwo olimpijskie w Atenach. W stolicy Wielkopolski nie poszło im zbyt dobrze – nie dotarli dalej niż do drugiej rundy.
W ostatnich tygodniach mogliśmy się emocjonować zmaganiami na kortach w Paryżu, na których świetnie radził sobie Norweg Casper Ruud, gdyż dotarł do finału, już po raz drugi w swojej karierze. Niewiele osób prawdopodobnie pamięta, że w 2017 roku także on zawitał do Poznania, jednak, podobnie jak wielu wymienionych wcześniej tenisistów, pożegnał się z turniejem w drugiej rundzie.
Poznań Open to piękna historia, w której było miejsce na wielu wybitnych tenisistów, którzy zachwycali miejscowych kibiców swoją grą. Jest to także impreza z przyszłością, w której z pewnością nie zabraknie kolejnych świetnych zawodników, miejmy nadzieję również wywodzących się z Polski.
Autor: Wojciech Dolata
Foto: Paweł Rychter