Karol Drzewiecki i Victor Cornea pożegnali się z turniejem deblowym Enea Poznań Open 2025. Polsko-rumuński duet przegrał z Alexandru Jecanem i Bogdanem Pavelem 6:7 (4), 6:4, 7-10.
Karol Drzewiecki i Victor Cornea rozstawieni byli z numerem drugim w turnieju deblowym Enea Poznań Open 2025. Polak i Rumun w pierwszej rundzie pokonali w dwóch setach czeski duet Andrew Paulson-Matej Vocel 6:4, 7:6 (7-5). W kolejnej fazie ich przeciwnikami byli Rumuni: Alexandru Jecan i Bogdan Pavel. Ich starcie było ostatnim akordem czwartku w Parku Tenisowym Olimpia.
Licznie zgromadzeni kibice na korcie centralnym zobaczyli niezwykle wyrównany bój. Od początku pierwszego seta obie pary skrzętnie pilnowały swojego serwisu. Ani przez moment żaden z duetów nie przybliżył się do przełamania rywali. To sprawiło, że o losach pierwszej partii decydował tie-break. W nim szybko zrobiło się 5:1 dla rumuńskiej pary. Polak i Rumun próbowali jeszcze odwrócić losy seta. Świetne serwisy wygrywające Cornei sprawiły że było 4:5, ale chwilę później Jecan i Pavel wykorzystali pierwszą piłkę setową, w czym pomógł im Drzewiecki, który uderzył piłkę w siatkę. – Mieliśmy swoje szanse w pierwszym secie. To się zemściło w tie-breaku, bo rywale dobrze serwowali i returnowali – opowiadał po meczu tenisista Grunwaldu Poznań.
Druga odsłona miała nieco inny przebieg. Już w trzecim gemie polsko – rumuńska para miała szansę na przełamanie. Wtedy im się nie udało, ale w piątym gemie przy decydującym punkcie zagrali już skutecznie i wyszli na prowadzenie 3:2. To był kluczowy moment seta, który sprawił, że zobaczyliśmy super tie-breaka.
Początek decydującej odsłony rozpoczął się doskonale dla Drzewieckiego i Cornei. Tenisiści szybko wyszli na prowadzenie 4-1, a potem 6-4. Końcówka partii zrobiła się jednak bardzo nerwowa i lepiej końcówkę wytrzymał rumuński duet, który ostatecznie przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść. – Przy 6:5 była kontrowersyjna piłka. Jak się oddaje ją za darmo to wiadomo jak jest. Teoretycznie wygraliśmy punkt, ale go przegraliśmy. Bardzo szkoda. Daliśmy z siebie tyle, ile mogliśmy. Do szczęścia zabrakło tylko zwycięstwa – podsumował tenisista, który teraz będzie szykował się do wielkoszlemowego Wimbledonu. Zagra tam z Piotrem Matuszewskim.
Maciej Brzeziński
Fot. Karolina Kiraga-Rychter