„Nie muszę nikomu nic udowadniać, tylko sobie”

„Nie muszę nikomu nic udowadniać, tylko sobie”

Cristian Garin wraca do Poznania po dziewięciu latach, tym razem jako główny faworyt do triumfu. Chilijczyk ma za sobą trudne sezony, które wypełnione były kontuzjami. Teraz znalazł w sobie motywację, by na nowo cieszyć się tenisem i stopniowo odbudowywać pozycję w rankingu. W stolicy Wielkopolski ma szansę na trzeci challengerowy triumf w tym roku.

Jak się czujesz w Poznaniu i jakie masz wspomnienia związane z turniejem?

– Czuję się tu dobrze. Jestem na zupełnie innym etapie kariery niż kiedy grałem tutaj wcześniej. Pierwszy raz zagrałem w Poznaniu, gdy miałem 18 lat, teraz mam 29 lat, więc minęło wiele lat. Jestem zadowolony, że mogę ponownie zagrać na tym obiekcie, bardzo mi się tu podoba. Turniej bardzo się poprawił na przestrzeni lat, więc przyjemnie się tutaj gra. Poprzedni sezon nie był dla mnie łatwy, miałem wiele kontuzji, mało startów, dlatego w Poznaniu będę szukał rytmu meczowego i dobrego poziomu gry. W poniedziałek przyjechałem do stolicy Wielkopolski z Bratysławy po długiej podróży samochodem, więc na razie dostosowuję się do warunków, skorzystam też z okazji i pozwiedzam miasto.

Jako że jesteś numerem jeden podczas Enea Poznań Open 2025 zapewne myślisz o najwyższych celach w tym turnieju.

– Zawsze, kiedy przyjeżdżam na jakiś turniej, to mam nadzieję, że uda mi się go wygrać. Jednak najważniejsze to skupienie się na kolejnym spotkaniu. Będę grał z Sumitem Nagalem, który też był w TOP 100, więc będzie to wymagający rywal.

Odbudowujesz stopniowo swoją pozycję w rankingu, bo przecież cztery lata temu byłeś już w TOP 20. Ostatnie sezony były jednak trudne. Jaka była tego przyczyna?

– Miałem dużo kontuzji, w momencie, kiedy musiałem je leczyć i dochodzić do zdrowia, nie miałem wielkiej motywacji. Problemem był też powrót do rywalizacji, jest to żmudne zadanie, kiedy cały czas musisz wracać i wracać. W tym roku jednak dałem sobie szansę. Szansę na to, by dobrze popracować na treningach, nad przygotowaniem fizycznym i przede wszystkim nie stawiać sobie za wysokich oczekiwań, co do wyników. Starać się po prostu dobrze trenować i cieszyć się grą.

Co w tym momencie najbardziej cię motywuje na korcie?

– Motywuje mnie to, że mogę sobie udowodnić, że mimo wielu problemów, jestem w stanie dalej rywalizować z najlepszymi. Nie muszę tego nikomu udowadniać, tylko sobie i to jest w tym najlepsze. Mam nadzieję, że będę coraz lepszy i osiągnę to, co kiedyś już dokonałem.

A poza kortem?

– Dobre pytanie, gdyż tenis zawsze będzie ogromną częścią mojego życia, ale istnieje też życie poza kortem. Chciałbym być zdrowy, spokojny i bardziej cieszyć się tym, co wokół mnie się dzieje na turniejach. Cała ta presja, która nam towarzyszy w związku z wygrywaniem meczów, zdobywaniem punktów do rankingu zabiera nieco radości i tej lekkości. Chciałbym po prostu grać w tenisa i nie myśleć o tym wszystkim za bardzo.

Jaką radę dałby Cristian z teraz temu Cristianowi, który dopiero rozpoczynał zawodową karierę?

– Powiedziałbym, żeby podchodził do wszystkiego z większym spokojem. Nie żałuję niczego, co się wydarzyło na przestrzeni mojej kariery, bo wszystko to było cenną lekcją. Jednak większy spokój i zaufanie do własnego instynktu to rady, których bym sobie wtedy udzielił.

Byłeś utalentowanym juniorem i masz wiele juniorskich sukcesów na koncie. Między innymi triumf w Roland Garros w 2013 roku. Jak wspominasz tamte czasy?

– To był najlepszy etap w mojej karierze. Grałem w tenisa, żeby po prostu grać, dla zabawy, dla przyjemności. Nie zawsze chodziło tylko o rywalizację. To pamiętam najlepiej – nie było wielkiej presji, wszystko było nowe, fajne, interesujące, inne. Trudno było jednak przebijać się do turniejów challengerowych, gdyż kiedyś nie było ich tak dużo, jak jest teraz. Dlatego też pod tym względem był to trudny czas.

Jak trudne jest przejście z juniorskiego do seniorskiego tenisa na podstawie twojego doświadczenia?

– W moim przypadku nie było to jakieś bardzo wymagające, gdyż ja od początku grałem więcej w seniorskim tourze. Wynikało to z tego, że nie miałem pieniędzy, by grać turnieje juniorskie, w których nie było nagród pieniężnych. W przeciwieństwie do turniejów seniorskich. Pochodzę z Chile, tam nie mamy wsparcia od nikogo, a podróże do Europy były kosztowne, więc musiałem grać więcej profesjonalnych turniejów, by zarabiać.

I w tym zawodowym cyklu szło ci bardzo dobrze. Masz na koncie cztery tytuły ATP 250 i jeden ATP 500. Jak wspominasz zdobycie pierwszego trofeum w Houston?

– Zdobycie pierwszego tytułu było wyjątkowe. Szczególnie, że trzy tygodnie wcześniej przegrałem finał w Sao Paulo. Wtedy byłem bardzo smutny i przybity, myślałem, że nigdy nie wygram turnieju ATP. Kiedy wygrałem w Houston, radość była totalna. Mogłem odhaczyć to z listy marzeń, mogłem grać spokojniej. W następnym sezonie awansowałem do TOP 20 rankingu.

A zwycięstwo w ATP 250 w Santiago, twoim rodzinnym mieście?

– Było dosyć dziwnie i nietypowo, ponieważ nie było wtedy publiczności przez pandemię. Cieszyłem się, że wygrałem u siebie w domu, bo to zwycięstwo w Chile dało mi dużo pewności siebie. Później dotarłem do czwartej rundy Roland Garros i Wimbledonu, więc mam dobre wspomnienia.

Najlepsze wspomnienie w twojej dotychczasowej karierze to…

– Myślę, że wybrałbym triumf w Rio de Janeiro. To największy turniej, jaki wygrałem. Miałem wtedy nadzieję, że mogę awansować do TOP 10. W rankingu rocznym zajmowałem wówczas ósme miejsce i sytuacja ta utrzymywała się przez pół roku, bo tour był zawieszony przez pandemię. Dlatego było to fajne uczucie bycie jednym z najlepszych tenisistów na świecie.

Najwyżej w karierze osiągnąłeś siedemnaste miejsce w 2021 roku. Teraz jesteś sto pozycji niżej. Myślisz o odbudowaniu tamtego rankingu?

– Nie myślę o tym, bo jestem bardzo, bardzo daleko. Nie wiem, czy pod względem poziomu tenisowego, ale pod względem szans, punktów, turniejów na pewno. Po prostu chce wrócić do grania imprez w głównym cyklu ATP, być dobrze przygotowanym, bez kontuzji. Nie myślę o tym, choć oczywiście bym chciał, każdy by chciał być, jak najwyżej. Ale w tym momencie jestem daleko, jestem realistą i skupiam się na tym, co teraz. Jestem w drugiej rundzie w Poznaniu i koncentruję się na wygraniu następnego meczu. 

Trzy cechy, które cię charakteryzują na korcie i poza nim.

– Jestem dobrze zorganizowany, mam charakter do walki i jestem ciekaw wszystkiego, co nowe. Takie cechy charakteru pomagają mi też na korcie.

A jacy są twoi tenisowi idole?

– Roger Federer i mój rodak Fernando Gonzalez. 

Rozmawiała Dominika Opala
Fot. Karolina Kiraga-Rychter

„Nie muszę nikomu nic udowadniać, tylko sobie”
Facebook
Twitter
E-mail
Drukuj
Scroll to top