Daniel Michalski piąty raz w karierze wystąpi w turnieju głównym Enea Poznań Open. Polak pomyślnie przebrnął eliminacje, pokonując w poniedziałek Rumuna Alexandru Jecana 4:6, 7:6 (7-5), 7:5. To był niezwykle zacięty bój, który trwał trzy godziny i 10 minut, a to oznacza, że był to najdłuższy mecz w historii poznańskiego challengera.
Należy w tym momencie zaznaczyć, że oczywiście od momentu, kiedy są archiwizowane takie dane. Fakt bezsporny jest jednak taki, że bój o pierwszą rundę Enea Poznań Open był niesamowicie dramatyczny i od początku wyrównany. Przeważały długie wymiany z końca kortu, choć Jecan próbował też gry kombinacyjnej. Jako pierwszy przełamał Rumun w szóstym gemie, a następnie objął prowadzenie 5:2. Przy stanie 5:4, 36-latek z Kluż-Napoki serwował, by zamknąć seta, ale po solidnej grze ze strony Polaka, ta sztuka mu się nie udała. Michalski odrobił straty i wydawało się, że pójdzie za ciosem. Tak się jednak nie stało, Jecan ponownie odebrał podanie naszemu reprezentantowi i wygrał partię otwarcia 6:4 po godzinie gry.
To był jednak dopiero początek emocji. W drugim secie obraz gry niewiele się zmienił, dalej toczyła się zacięta walka w gemach. Łącznie tenisiści przełamywali się czterokrotnie. Michalski wyszedł na prowadzenie 4:2, by po chwili stracić przewagę. Ostatecznie o losach drugiej odsłony musiał zadecydować tie-break. W nim Jecan objął prowadzenie 4-1 i wydawało się, że nie wypuści już tego z rąk. Nasz reprezentant nie odpuścił jednak i po kilku dobrych akcjach wyszarpał seta, tym samym doprowadzając do decydującej partii.
– Gdy przegrywałem w tie-breaku, to już skupiałem się na każdym kolejnym punkcie, żeby nie odpaść z turnieju – powiedział Michalski na gorąco po spotkaniu. Trzeci set źle rozpoczął się dla 24-latka z Warszawy. Jecan wyszedł na 2:0, ale nasz reprezentant zachował spokój i szybko odrobił straty. Następnie tenisiści utrzymywali swoje podania, choć było już widać duże zmęczenie u obu. Lepiej z trudami tego starcia poradził sobie Michalski. Od stanu 4:5 wygrał trzy gemy z rzędu i tym samym zakończył spotkanie na swoją korzyść.
Tym samym Michalski awansował do drabinki głównej Enea Poznań Open 2024. Dla Polaka będzie to czwarty z rzędu, a piąty w ogóle turniej główny w stolicy Wielkopolski. W ubiegłym roku dotarł do ćwierćfinału.
– Ogólnie czułem się lepiej niż w ostatnich tygodniach, miesiącach. Pierwszy set mógł pójść w moją stronę, ale niestety w ważnych momentach wkradły się błędy, głupie decyzje i dlatego wielokrotnie robiłem sobie pod górkę. Muszę przyznać, że Alex dobrze grał, wykorzystywał swoje atuty i grał na dobrym poziomie – podsumował Michalski.
Autorka: Dominika Opala
Foto: Paweł Rychter