Kamil Majchrzak: Wspomnienia z Poznania i nowe tenisowe wyzwania

Kamil Majchrzak: Wspomnienia z Poznania i nowe tenisowe wyzwania

Kamil Majchrzak, ubiegłoroczny półfinalista Enea Poznań Open kilkanaście dni temu zdobył swój ósmy tytuł rangi ATP Challenger Tour. Nasz reprezentant w finale Challengera 100 w Madrycie pokonał mistrza US Open z 2014 roku Marina Cilicia 6:3, 4:6, 6:4. Dzięki temu nie tylko powrócił do czołowej setki rankingu ATP, ale zapewnił sobie grę w turnieju głównym Roland Garros. 
Opowiedział nam o tym sukcesie, o zamknięciu najtrudniejszego czasie w jego życiu i o zmianie swoich planów startowych. Zapytaliśmy też, czy jest szansa na jego przyjazd do Poznania na tegoroczną edycję turnieju.

Kilka dni temu triumfował Pan w turnieju ATP Challenger 100 w Madrycie. Jakie znaczenie ma dla Pana ten tytuł?

Na pewno było to dla mnie bardzo emocjonalne przeżycie w związku z moją historią i wszystkim, przez co przeszedłem. Wygrywając turniej w Madrycie nie tylko zapewniłem sobie powrót do czołowej setki rankingu ATP, ale także udział w turnieju głównym Roland Garros. Ten challenger był bardzo silnie obsadzony, a ja nie byłem rozstawiony. Od pierwszego meczu miałem więc wysoko zawieszoną poprzeczkę. Cieszę się, że temu podołałem. Ten tytuł jest zwieńczeniem tego trudnego dla mnie czasu, tej długiej drogi, którą przeszedłem wraz z moją rodziną i teamem.

Można powiedzieć, że zakończył się najtrudniejszy czas w Pana życiu?

Zdecydowanie tak. 2022 rok kończyłem na 80. miejscu w rankingu, ożeniłem się. Przeżywałem najpiękniejsze dni w moim życiu. Tydzień później, nagle, drastycznie zmieniły się w najgorsze chwile w moim życiu, bo dowiedziałem się co mnie czeka. Trwało to miesiące, a tak naprawdę pewne aspekty dalej trwają. To był wyjątkowo trudny, stresujący i wymagający okres. 

Powrót na kort oznaczał chęć udowodnienia, że to zawieszenie było nieporozumieniem? Udowodnienia na korcie, swoją grą?

Ja już poza kortem udowodniłem, że to co się wydarzyło było niezamierzone i niecelowe, ale na pewno całe to przeżycie dało mi inną perspektywę patrzenia na to, co robię na korcie. Patrzenia na tenis. Do tamtego czasu żyłem tylko i wyłącznie tenisem, wszystko było dostosowane pod tenis, łącznie z moim humorem, czy nawet moimi reakcjami podczas meczów. Od euforii po wygranych, po dramaty po porażkach. Ten czas, w którym nie mogłem rywalizować, ta przymusowa przerwa pokazały mi, że można żyć bez tenisa. Ale też zmieniły moją mentalność po powrocie na kort. Inaczej traktuję porażkę, inaczej panuję nad emocjami i nad stresem związanym z rywalizacją. 

Zwycięstwa nad Pablo Carreno-Bustą, czy w finale nad byłym numerem 3 na świecie Mario Ciliciem też dodatkowo budują?

Oczywiście. Dążę do tego, aby grać z najlepszymi, uczyć się od nich, przebywać wśród nich
i finalnie ich ogrywać. Dlatego każde takie zwycięstwo pokazuje mi, że jestem na dobrej drodze, żeby tak się działo.

Czy w związku pewnym startem we French Open i wyższym rankingiem zmieni się Pana kalendarz startów?

Zmieni się, bo ranking 90 otwiera trochę inne perspektywy i pozwala na grę w turniejach wyższych rangą. Teraz jestem na tysięczniku w Madrycie, potem mam w planach turniej ATP 1000 
w Rzymie. W zależności od tego, jak mi pójdzie w tych turniejach zagram albo w Genewie (ATP 250), albo w Hamburgu (ATP 500). No a później już Roland Garros. 

Kibice w Poznaniu zastanawiają się czy jest szansa, by zagrał Pan w Enea Poznań Open? W ubiegłym roku w challengerze w Parku Tenisowym Olimpia dotarł Pan do półfinału, jest więc trochę punktów do odrobienia…

Bardzo bym chciał zagrać w Poznaniu, ale mój ranking na tyle się poprawił, że w tym okresie będę już rywalizował na trawie. Po Roland Garros przenoszę się na korty trawiaste i zostanę na nich aż do Wimbledonu. Dlatego bardzo żałuję, ale w tym roku nie będzie mnie w Poznaniu. Ubolewam, bo bardzo lubię ten turniej.

Za co Pan lubi poznański turniej?

Muszę przyznać, że w ubiegłym roku trochę obawiałem się startu w Enea Poznań Open, bo był to mój pierwszy turniej w Polsce po moim zawieszeniu. Nie do końca wiedziałem jak zostanę potraktowany przez kibiców. A publiczność zareagowała w najlepszy możliwy sposób. Nikt mi nie dał odczuć, że coś jest nie tak. Czułem wsparcie zarówno od organizatorów turnieju, jak i od kibiców na trybunach. Był to świetny turniej. Fantastyczna atmosfera, a do tego świetne wyniki Polaków. Chyba lepiej nie mogło się to wszystko ułożyć.

Chyba jedynie finał zamiast półfinału z Maksem Kaśnikowskim byłby lepszy.

No może, ale półfinał i tak był fantastycznym wydarzeniem i dla turnieju i dla polskiego tenisa. Dlatego mam bardzo pozytywne wspomnienia z zeszłorocznej edycji i naprawdę ubolewam, że mnie nie będzie, ale mam nadzieję, że Maks stanie na wysokości zadania i pozostali Polacy, którzy zagrają w Poznaniu też. 

Czego Panu życzyć?

Przede wszystkim zdrowia. i spokoju. Reszta niech się dzieje. 

To tego życzę i dziękuję za rozmowę.

Kamil Majchrzak: Wspomnienia z Poznania i nowe tenisowe wyzwania
Facebook
Twitter
E-mail
Drukuj
Scroll to top