Ostatni Polak w turnieju singlowym Enea Poznań Open 2025, Daniel Michalski zakończył swój udział na drugiej rundzie. Warszawianin odpadł z rozstawionym z numerem siedem Jurijem Rodionowem, przegrywając 5:7, 2:6.
Michalski już po raz szósty występował w Poznaniu. 25-latek z Warszawy walczył w środę, by wyrównać swój najlepszy rezultat w Parku Tenisowym Olimpia sprzed dwóch lat, kiedy to dotarł do ćwierćfinału. Tym razem ta sztuka się nie udała i w najlepszej ósemce nie znalazł się żaden reprezentant Polski.
Było to pierwsze spotkanie pomiędzy tymi zawodnikami. Biorąc pod uwagę ranking, faworytem polsko-austriackiego starcia był Rodionow, który plasuje się 95 pozycji wyżej od Michalskiego. Kibice, jak i sami zawodnicy długo musieli czekać na rozpoczęcie pojedynki, gdyż wyszli na kort dopiero po 20.
Mecz jednak od początku był zacięty i żaden z tenisistów nie mógł uzyskać wyraźnej przewagi. Jako pierwszy przełamał Polak w siódmym gemie, ale już w następnym straty odrobił Austriak. Końcówka seta nie ułożyła się po myśli naszego reprezentanta, próbował przejmować inicjatywę, ale w jego grę wkradło się więcej niedokładności i błędów. W efekcie Rodionow uzyskał decydującego breaka w dwunastym gemie i zapisał partię otwarcia na swoje konto.
Druga odsłona także nie rozpoczęła się po myśli ćwierćfinalisty tego turnieju z 2023 roku. Rodionow wyszedł na prowadzenie 2:0 i wydawało się, że nie wypuści już prowadzenia z rąk. Michalski zaczął jednak grać odważniej i ofensywnej, zdołał wyrównać na 2:2. Na więcej jednak nie pozwolił rywal. Mimo że gemy były wyrównane, to finalnie lądowały przy nazwisku 26-latka urodzonego w Niemczech. Ostatecznie Rodionow wygrał drugą partię 6:2 i zameldował się w ćwierćfinale. Tam zmierzy się z Filipem Misolicem.
– Warunki były takie same dla obu zawodników. Obaj musieliśmy czekać na mecz. Niestety mi się nie powiodło, choć przez cały mecz czułem, że mogę go wygrać, w pierwszym secie byłem blisko, w drugim trochę dalej, ale takie życie sportowca. – powiedział po spotkaniu Michalski. – Rodionow bardzo dobrze serwował, może nie tak szybko, jak wczoraj Tomek, ale doskonale dobierał kierunki. Plan B był taki, żeby odwrócić wynik, starałem się grać agresywniej, chodziłem do siatki, ale niestety kilka błędów zaważyło, że ten wynik już był bardziej jednostronny – podsumował Polak, który w kolejnych tygodniach zagra w challengerach we Francji i we Włoszech.
Dominika Opala
Fot. Paweł Rychter