Aleksander Błuś ma przed sobą całą karierę. 15-letni wychowanek Parku Tenisowego Olimpia w pierwszej rundzie eliminacji uległ Davidowi Jorda Sanchisowi 2:6, 2:6. Polak pokazał się jednak z bardzo dobrej strony i śmiało można powiedzieć, że przyszłość może do niego należeć.
Aleksander Błuś to nastolatek, którego nikogo w Parku Tenisowym Olimpia nie trzeba przedstawiać. Młody Polak najczęściej występuje w turniejach juniorskich ITF, a w ostatnim czasie dotarł do ćwierćfinału w Wiedniu i Szekesfehervarze. Błuś otrzymał dziką kartę do eliminacji Enea Poznań Open i chciał, jak najlepiej pokazać się przed swoją publicznością. Na jego drodze stanął o wiele bardziej doświadczony Hiszpan – David Jorda Sanchis. 28-latek z Barcelony nie ma większych sukcesów, ale wszystkie atuty miał w swoich rękach. Wynikały one z bogatszego doświadczenia.
Hiszpan doskonale czuł, kiedy zagrać skrót czy też podbiec do siatki. Szybko wyszedł na prowadzenie 4:0 w pierwszym secie. Błuś jednak się nie poddawał i zagrał dwa bardzo dobre gemy. Najpierw wygrał jednego przy swoim podaniu, a chwilę później przełamał serwis rywala. Na więcej – w pierwszej partii – nie było go jednak stać.
Druga odsłona meczu rozpoczęła się doskonale dla młodego Polaka, który głośno dopingowany był przez rodzinę, przyjaciół i pracowników Parku Tenisowego Olimpia. Nastolatek wygrał punkt przy swoim podaniu, a następnie przełamał serwis rywala. To były jednak miłe złego początki. Kluczowy okazał się być trzeci gem drugiego seta. Polak i Hiszpan długo grali na przewagi, ale górą był Sanchis.
Błuś do końca spotkania walczył o każdą piłkę, ale kolejne gemy na swoim koncie zapisywał 28-letni Katalończyk. – Było blisko w drugim secie. Chciałem spróbować dociągnąć go do końca. Jestem jednak zadowolony z mojej gry i bardzo się cieszę z tego, co dzisiaj pokazałem – podsumował mecz 15-latek.
Autor: Maciej Brzeziński
Foto: Paweł Rychter